Robert Sowa, szef kuchni, restaurator, smakosz
Inne

Wywiad z Robertem Sową - Jak odnieść sukces w gastronomii?

Zapytaliśmy Roberta Sowę o to jak odnieść sukces w kuchni. 

– „Powiedz mi co jesz, a powiem Ci, kim jesteś. Kim jest w tej kategorii Robert Sowa? 

RS: Jestem  nieustannym i nałogowym smakoszem. Próbuję, smakuję i interesuję się jedzeniem.  Jest ono dla mnie cały czas nieodkrytym do końca lądem. Lubię niecodzienne połączenia, ale cały czas wracam też do tradycyjnego gotowania.

Lubię steki z wołowiny sezonowanej, ale też np. delikatnego miętusa z patelni. Często jem podroby, z których jestem znany. Lubię orientalną kuchnię – na zupę z kimchi zawsze znajdę czas. Nie przepadam za makaronami, jeśli na obiad jest pasta, wybieram sałatkę i deser.

– A po czym poznać dobrego fachowca w kuchni? 

RS: Kucharz to nie tylko zawód, ale przede wszystkim pasja i często sposób na życie. Cieszę się, że zaczęliśmy doceniać twórcę, który wkłada dużo pracy i całe swoje serce w danie. A po czym poznać dobrego kucharza? Czasem wystarczy chwila, by zobaczyć, że ktoś ma pojęcie o produktach, jest dobrze zorganizowany, dba o czystość wokół siebie, a kuchnia to po prostu jego miejsce. Nie trzeba być geniuszem w gotowaniu jajek, ale trzeba znać podstawowe zasady i trochę pomyśleć.

Takich myślących i pracowitych mam szczęście mieć w swoim teamie, z czego jestem nadzwyczaj dumny.

Niewątpliwe jeszcze pokora, upór, a przede wszystkim  bycie kreatywnym pomaga w kuchennym funkcjonowaniu. Znam wielu fajnych chłopaków, którzy po prostu cieszą się, że gotują i nie muszą startować w konkursach, ani popisywać się w internecie, nie muszą mieć wszystkich najnowszych technologicznie urządzeń, a  gotują tak, że palce lizać!

– Co jest najbardziej stresujące w pracy kucharza? W czym tkwi sekret sukcesu?

RS: Myślę, że najbardziej stresujące jest gotowanie dla dużej liczby gości. Zawsze jest adrenalina, czy wszyscy na czas dostaną to, czego oczekują, czy będzie im smakowało, jak ocenią moją pracę. Z uwagi na to, że robimy z moim teamem restauracyjnym również duże imprezy medialne i bankiety, praca na kuchni zaczyna się dużo wcześniej i wymaga żelaznej dyscypliny. Kolacja dla 50 gości czy bankiet na 500 osób to spore wyzwanie. Stworzenie menu, omówienie go, zamówienie towaru, przygotowanie półproduktów to czysta matematyka. Na krótko przed godziną zero stres udziela się wszystkim. Jestem perfekcjonistą i lubię, by wszystko było zapięte na ostatni guzik, dopytuję kilkanaście razy, sprawdzam i denerwuję tym swoich kucharzy.

– Prowadzi Pan konkurs „Kulinarny Talent”, który daje szansę młodym kucharzom. Czy może Pan opowiedzieć o nim trochę więcej?

RS: Kulinarny Talent stworzyłem dla młodych kucharzy, którzy chcieliby sprawdzić się i spróbować swych sił w rywalizacji z rówieśnikami. To taki początek, który może otworzyć wiele możliwości. To prawda, że jest to jeden z najbardziej medialnych konkursów kulinarnych w Polsce. Dzięki temu młody adept sztuki kulinarnej może w obecności kamer sprawdzić swoje umiejętności, pochwalić się w rozmowie z dziennikarzami, a w obecności sporej publiczności zaprezentować swój kunszt. Jak wiadomo, młodzi to lubią.Widać to zwłaszcza po popularności kulinarnych programów telewizyjnych.  Fajne są też nagrody i oczywiście staż w mojej restauracji.

–  Życząc spełnienia wszystkich planów zawodowych, na koniec pytanie o to, jakie są Pana marzenia zawodowe? Czy może czuje się Pan już spełniony kulinarnie?

RS: Dla mnie takie stwierdzenie nie istnieje. Ciągle coś wymyślam, ciągle się uczę i mimo tylu lat pracy ciągle kocham to, co robię. W tym temacie jestem szczęściarzem!

Jedzenie to coś wspaniałego, towarzyszy nam przez całe życie, w każdym jego aspekcie i w każdym zakątku świata. A ja mogę się nim bawić, udoskonalać i delektować się. To  przy stole odbywają się najważniejsze rozmowy i spotkania, a jeśli znajdują się na nim smaczne potrawy,  wszystkim jest przyjemniej. Jako kucharz uczestniczę w miłych momentach życia innych ludzi, często przy „moich potrawach” odbywają się zaręczyny, imprezy urodzinowe, rocznicowe czy świętowanie awansu zawodowego…

A marzenia? No cóż, nie jestem zbyt wymagający. Chciałbym, aby przygotowane przeze mnie potrawy zawsze smakowały innym. Tak po prostu. Cieszę się, kiedy widzę uśmiechnięte miny i pełne brzuchy (śmiech)

Źródło: http://www.sowarobert.pl/pasja-filozofia-smaku/

Zarządzaj plikami cookies